Seszele... ach te Seszele, to chyba najpiękniejsze miejsce w jakim byłam.
Wyprawa na Seszele, to pierwszy samodzielny wyjazd. Pobyt w tym raju podzieliłyśmy na dwie wyspy 4 dni na Mahe i 10 dni na La Digue. Przelot z Warszawy przez Amsterdam tam (Paryż z powrotem) i Abu Dhabi, liniami Etihad ( do spółki z Air France i KLM). Podróż z dwiema przesiadkami trwa długo, kilkanaście godzin, ale jak to zwykle bywa, po wylądowaniu na miejscu człowiek o wszystkim zapomina. W zasadzie zapomina już kilka minut przed wylądowaniem gdy przez okno w samolocie widać już Seszele.
Lądujemy na Mahe na największej z Seszelskich wysp. Z lotniska do hotelu jedziemy taksówką.
Nasz hotel jest na Anse Royale.
Pieds dans L'eau, w wolnym tłumaczeniu na nasz język, oznacza "giry w wodzie" :-). No i faktycznie tak jest po wyjściu z tyłu do ogrodu, za płotem można już moczyć nogi w wodzie.
Seszele witają nas po Seszelsku, lokalnym browarkiem i lokalnym rumem.
A może to my witamy się z Seszelami po Seszelsku :-)
A może to my witamy się z Seszelami po Seszelsku :-)
Mahe jest największą wyspą Seszeli, jej powierzchnia to 148 km2, 6 km szerokości i 26 km długości. Najwyższy szczyt Morne Seychellois ma 905 m. n.p.m. Na Mahe jest 60 plaż :-)
Na Mahe można wynająć samochód i jeździć po wyspie, można też przemieszczać się autobusami razem z lokalsami. Na Seszelach obowiązuje ruch lewostronny, w niektórych miejscach drogi są bardzo wąskie. My wybieramy podróżowanie autobusem. Po wyspie jeździ kilka linii, można spokojnie wszędzie dojechać. Bilet kupuje się u kierowcy. Faktycznie tymi autobusami jeździ bardzo mało turystów.
Victoria, to stolica Seszeli, jest jedną z najmniejszych stolic świata.
Hinduska Świątynia Arul Mihu Navasakthi Vinyagar
Mały Seszelski Big Ben :-)
Natural History Museum, do środka nie wchodzimy, ale podziwiamy obiekty na zewnątrz
Za symbol Seszeli uchodzi roślina coco de mer, gigantyczny, ważacy nawet 20 kg kokos. Rośnie na osiemsetletnich palmach w parku narodowym Vallée de Mai na
wyspie Praslin. Coco-de-mer nazywany jest owocem miłości – po rozłupaniu
orzech kształtem przypomina kobiece pośladki.
I jego rysunek można
spotkać wszędzie: w kurortach, sklepach z pamiątkami, nawet w narodowym
godle Seszeli. Z kokosem coco-de-mer wyjeżdża też każdy turysta z
Seszeli – w formie pieczątki wbitej do paszportu :-)
Żółwia też można spotkać wszędzie, nawet na ulicy :-)
Na straganie w dzień targowy...
Rybkę ?
Olej ? Herbatkę ?
Warzywko ? Owocka ?
Kurkę ? :-)
Victoria, mała stolica, można ją zwiedzić w niecałe dwie godzinki.
W drodze na plażę Beau Vallon. Idziemy pieszo z Victorii przez małą góreczkę :-)
Plaża Beau Vallon. Pogoda była nieszczególna, padało co chwilę. Oczywiście w tym klimacie to aż tak nie przeszkadza, bo i tak jest ciepło :-) Ale widoki deszczowo ponure...
Anse Boileau
Baie Lazare / Anse Goulettes
Co tu pisać ... Jest pięknie :-)
Woooow !!!
Anse Takamaka
Droga do Anse Soleil, widoki nieziemskie :-)
Anse Soleil
Mahe - cudowna wyspa.
Ale to tylko przedsmak tego raju. Czas na La Digue :-)
Więcej o Seszelach tutaj:
czemu tak malo zdjec?
OdpowiedzUsuńdopiero zaczynam pisać ten wątek :-) będzie jeszcze spora dawka zdjęć :-)
UsuńPowtórzę za Tobą...co tu pisać - jest pięknie! :)
OdpowiedzUsuńCudnie.cudnie i te foty-nie wierze ,ze za moment tam dotre
OdpowiedzUsuń