Skąd się wziął pomysł na Tajlandię ?
Pomysł na Tajlandię
wziął się z potrzeby zagospodarowania tygodnia w Azji.
Po kupnie biletów na
trasach Berlin – Kuala Lumpur, Singapore – Berlin w Turkish Airlines, coś
trzeba było między te metropolie wcisnąć. Po ciężkich przymiarkach, kilkunastu
planach, padło na Tajlandię i pobyt na Phi Phi i Krabi.
Z Kuala Lumpur, liniami Air Asia doleciałyśmy do Phuket,
skąd hotelowym transportem wodnym udałyśmy się do Phi Phi Island Village Beach
Resort.
No to w drogę !
Springrollsy , mniami
Pad Thai, mniami
Zupka Tom Yum, mniami
Ryż w mleku kokosowym z mango, mniami
Przystanek pierwszy - Pi Leh Lagoon
Przystanek drugi - Maya Bay
Niestety Di Caprio już wyjechał, za to 1000 innych osób przyjechało :-)
Pogodę mamy taką sobie :-). Najbardziej fotogeniczne są jak zwykle longtaile
I skały :-)
Przystanek trzeci - snoorkowanie :-)
Nie są to Malediwy, nie są to Seszele, ale coś tam jest :-)
I jest ok !!
Przystanek czwarty - lunch w Pi Leh Lagoon
W towarzystwie pierwszej małpy :-)
I w towarzystwie longtaili :-)
Przystanek piąty - Monkey Beach
Małpki po plaży biegają, ludzi zaczepiają. Ja z wody nie wychodzę, bo mnie takie bliskie spotkania nie interesują :-)
A Królowa Małp jest i tak tylko jedna :-)
Wakacje, wakacjami, a pobiegać trzeba :-)
A warto się skrobać na górę w pocie czoła, bo widoczki są niczego sobie.
Można też spotkać człowieka z liściem, podobno grasuje po wzgórzach tylko w listopadzie.
Drugi punkt widokowy
Warunki klimatyczne sprzyjające uprawom :-)
Z górki na pazurki i jesteśmy na dole
Po wspinaczce napoje izotoniczne wskazane :-)
Na wyprawie do Tonsai Bay byłyśmy dwa razy, w tamtą stronę pieszo, z powrotem longtailem (raz z Chetem, z naszym Panem od wycieczki, drugi raz złapałyśmy longtaila na Loh Dalam i popłynęłyśmy na Loh Lana ( to ta krótsza droga wodą)
Na Phi Phi Don spędziłyśmy 5 dni. Hotel zarezerwowany przez Tui.de, wersja BB i w zupełności to wystarczyło bo zjeść "na mieście" można smacznie i tanio. Zaopatrzenie w sklepach też wystarczające, piwko, cola, papieroski, woda, wszystko pod ręką.
Zdecydowanie bardziej mi się podobało w i przy hotelu, bardziej spokojnie i kameralnie. W Tonsai Bay za dużo ludzi i za duży ruch jak dla mnie. Jedzenie też w Tonsai Bay było o wiele gorsze.
Hotel Phi Phi Island Village super, bardzo polecam !!! Dodatkowy plus za przejażdżkę traktorem :-)
Tajlandia - Krabi
No to w drogę !
Podróż z portu w Phuket na hotelową plażę trwała godzinę, a
może dwie :-). Cały czas siedziałyśmy na „dachu” łodzi podziwiając Tajlandzki
krajobraz, smażąc się na słońcu. Lazur bije po oczach, wiatr we włosach, skóra się
przypala. Jestem na wakacjach trala la la :-)
W końcu dopływamy do plaży, widać już hotelik.
Ale powoli, przesiadamy się z większej łodzi na mniejsze
łódki i … żeby nóżek nie pobrudzić i pomoczyć !!
Dziewczyny na traktory !!!
Dziewczyny na traktory !!!
Od dawna marzyłam o tym, żeby poprowadzić traktor …
niestety, nie dali mi kierownicy do ręki.
O co chodzi z tymi traktorami ?
Po prostu jak jest odpływ to łódź do brzegu nie jest w stanie dopłynąć, wtedy w ruch idą traktory.
Taka przygoda spotkała nas w pierwszym dniu pobytu w Tajlandii. Że będę troszkę latać, że będę troszkę więcej pływać, to wiedziałam. Ale, że będę jeździć traktorem, to się nie spodziewałam. Z niecierpliwością oczekujemy kolejnych dni pełnych wrażeń komunikacyjnych ... czołg ? :-)
Hotel Phi Phi Island Village Beach Resort jest położony
PRZEPIĘKNIE. Plaża długa i szeroka, nikt nikomu na głowie nie siedzi. Basen też
spory, gdzie każdy gość może się ochłodzić. Do dyspozycji gości jest 156 pokoi,
mieszka się w takich fajnych przytulnych domeczkach z tarasem.
Żyć nie umierać :-) to oczywiście jeden z nielicznych momentów, kiedy leżę :-)
WITAMY W TAJLANDII :-)
Zaraz za hotelem, dosłownie za płotem znajduje się pasaż
handlowy, no może przesadziłam z tą nazwą :-) , ale jest tam kilka knajpek z
jedzeniem, barów, małych sklepików
spożywczych i miejsca turystyczne gdzie można wykupić wycieczki, no i
oczywiście można skorzystać z masażu. Wszystko co na wakacjach jest potrzebne do życia.
Nam jedzenie najbardziej smakowało w Oasis
Bar&Restaurant.
Singapore Sling ( jest mój ulubiony drink !! ) i Mojito
Springrollsy , mniami
Pad Thai, mniami
Zupka Tom Yum, mniami
Ryż w mleku kokosowym z mango, mniami
No ale nie przyjechałyśmy tutaj leżeć na hamaku i jeść !!
W pierwszy wieczór rezerwujemy wycieczkę na następny dzień w
Knock Out Bar Phi Phi.
Można też tutaj oczywiście zjeść :-) , ale w Oasis jedzenie
zdecydowanie najlepsze.
Na wycieczkę płyniemy z szefem Chetem, zaraz po śniadaniu. Płyniemy w dwie łódki, kameralnie, po kilka osób na łodzi, ludzie sympatyczni. W
planach jest wizyta na Pi Leh Lagoon, Maya Bay, Monkey Beach , wizyta w Tonsai
Bay, lunch, snoorkowanie.
No to w drogę !
Przystanek pierwszy - Pi Leh Lagoon
Widoczki przepiękne, woda cieplutka, popluskać się można :-)
Przystanek drugi - Maya Bay
Niestety Di Caprio już wyjechał, za to 1000 innych osób przyjechało :-)
Pogodę mamy taką sobie :-). Najbardziej fotogeniczne są jak zwykle longtaile
I skały :-)
Przystanek trzeci - snoorkowanie :-)
Nie są to Malediwy, nie są to Seszele, ale coś tam jest :-)
I jest ok !!
Przystanek czwarty - lunch w Pi Leh Lagoon
W towarzystwie pierwszej małpy :-)
I w towarzystwie longtaili :-)
Przystanek piąty - Monkey Beach
Małpki po plaży biegają, ludzi zaczepiają. Ja z wody nie wychodzę, bo mnie takie bliskie spotkania nie interesują :-)
A Królowa Małp jest i tak tylko jedna :-)
Przystanek 6, wizyta w mieście Tonsai Bay.
Nie potrafię inaczej określić tego miejsca jak „pierdolnik”,
ludzi tłum, oczywiście pełno sklepów, agencji turystycznych, straganów,
jadłodajni i pijalni wszelkiej maści. Mieliśmy tutaj czas wolny niecałą godzinkę.
Jak dobrze, że my tu nie mieszkamy.
Z Phi Phi Island Village do Tonsai Bay, można dostać się na
kilka sposobów:
1. Najwygodniej - hotelowym longtailem z hotelowej plaży za 200 PHP. Najdłuższa trasa, ale najbardziej popularna.
2. Sprytnie – z prywatnym przedsiębiorcą taksówkowym longtailem (cena do ustalenia na miejscu), z Loh Lana (500m z tyłu hotelu) do Loh Dalam. Trasa sporo krótsza niż w pkt.1
3.Sportowo ahoj przygodowo – pieszo, przez las, pod górkę i z górki, mijając po drodze piękne punkty widokowe, widoki bezcenne. Trasa najkrótsza oczywiście, ale zajmuje najwięcej czasu.
1. Najwygodniej - hotelowym longtailem z hotelowej plaży za 200 PHP. Najdłuższa trasa, ale najbardziej popularna.
2. Sprytnie – z prywatnym przedsiębiorcą taksówkowym longtailem (cena do ustalenia na miejscu), z Loh Lana (500m z tyłu hotelu) do Loh Dalam. Trasa sporo krótsza niż w pkt.1
3.Sportowo ahoj przygodowo – pieszo, przez las, pod górkę i z górki, mijając po drodze piękne punkty widokowe, widoki bezcenne. Trasa najkrótsza oczywiście, ale zajmuje najwięcej czasu.
Wakacje, wakacjami, a pobiegać trzeba :-)
Trochę gorąco i duszno, ale udało mi się przebiec niecałe 3 kilometry
Po porannej przebieżce i śniadanku, czas na spacerek :-) wyruszamy do Tonsai Bay.
Oczywiście pieszo :-)
W drogę !!
Maczety nie wzięłyśmy, ale jakoś udało się przejść. Droga jest spokojnie do przejścia, trochę błotka, trochę owadów, trochę gorąco, ale fajna przygoda :-)
Można też spotkać człowieka z liściem, podobno grasuje po wzgórzach tylko w listopadzie.
Drugi punkt widokowy
Warunki klimatyczne sprzyjające uprawom :-)
Z górki na pazurki i jesteśmy na dole
Po wspinaczce napoje izotoniczne wskazane :-)
Na wyprawie do Tonsai Bay byłyśmy dwa razy, w tamtą stronę pieszo, z powrotem longtailem (raz z Chetem, z naszym Panem od wycieczki, drugi raz złapałyśmy longtaila na Loh Dalam i popłynęłyśmy na Loh Lana ( to ta krótsza droga wodą)
Na Phi Phi Don spędziłyśmy 5 dni. Hotel zarezerwowany przez Tui.de, wersja BB i w zupełności to wystarczyło bo zjeść "na mieście" można smacznie i tanio. Zaopatrzenie w sklepach też wystarczające, piwko, cola, papieroski, woda, wszystko pod ręką.
Zdecydowanie bardziej mi się podobało w i przy hotelu, bardziej spokojnie i kameralnie. W Tonsai Bay za dużo ludzi i za duży ruch jak dla mnie. Jedzenie też w Tonsai Bay było o wiele gorsze.
Hotel Phi Phi Island Village super, bardzo polecam !!! Dodatkowy plus za przejażdżkę traktorem :-)
Tajlandia - Krabi
Super, że się wzięłaś za bloga :)Tytuł świetny! Hehe...teraz to już przepadłaś ;) Pisz, wklejaj zdjęcia bo masz się czym pochwalić, ja na pewno będę zaglądać. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDzięki Dżoana :-)
OdpowiedzUsuńZameldowanko :) Jak będą armaty to będę śledzić :)
OdpowiedzUsuńAniu ,jak blog o podróżach chętnie poczytam i ja ! A KL i Sin to moje krótkoterminowe marzenia !
OdpowiedzUsuńSuper...śledze i czytam i trzymam kciukaski)
OdpowiedzUsuńHaha :) Zaczynasz świetnie, jak zwykle z jajem ;) Na pierwszym zdjęciu małpa...myślałam, że to szczur :)
OdpowiedzUsuńMelduję ze wpadłam i oczywiście zostanę z Tobą i Twoimi wspomnieniami.:-*
OdpowiedzUsuńObecna :)Z dobrym humorem o podróżach-Kienia z Tobą zawsze.Gratki
OdpowiedzUsuńObecna :)Z dobrym humorem o podróżach-Kienia z Tobą zawsze.Gratki
OdpowiedzUsuń