poniedziałek, 8 lutego 2016

TAJLANDIA - PHI PHI listopad 2015

Phi Phi


Skąd się wziął pomysł na Tajlandię ? 
Pomysł na Tajlandię wziął się z potrzeby zagospodarowania tygodnia w Azji. 
Po kupnie biletów na trasach Berlin – Kuala Lumpur, Singapore – Berlin w Turkish Airlines, coś trzeba było między te metropolie wcisnąć. Po ciężkich przymiarkach, kilkunastu planach, padło na Tajlandię i pobyt na Phi Phi i Krabi.


Z Kuala Lumpur, liniami Air Asia doleciałyśmy do Phuket, skąd hotelowym transportem wodnym udałyśmy się do Phi Phi Island Village Beach Resort.

No to w drogę !


Podróż z portu w Phuket na hotelową plażę trwała godzinę, a może dwie :-). Cały czas siedziałyśmy na „dachu” łodzi podziwiając Tajlandzki krajobraz, smażąc się na słońcu. Lazur bije po oczach, wiatr we włosach, skóra się przypala. Jestem na wakacjach trala la la :-)


W końcu dopływamy do plaży, widać już hotelik.


Ale powoli, przesiadamy się z większej łodzi na mniejsze łódki i … żeby nóżek nie pobrudzić i pomoczyć !!
Dziewczyny na traktory !!!


Od dawna marzyłam o tym, żeby poprowadzić traktor … niestety, nie dali mi kierownicy do ręki.
O co chodzi z tymi traktorami ?
Po prostu jak jest odpływ to łódź do brzegu nie jest w stanie dopłynąć, wtedy w ruch idą traktory.
Taka przygoda spotkała nas w pierwszym dniu pobytu w Tajlandii. Że będę troszkę latać, że będę troszkę więcej pływać, to wiedziałam. Ale, że będę jeździć traktorem, to się nie spodziewałam. Z niecierpliwością oczekujemy kolejnych dni pełnych wrażeń komunikacyjnych ... czołg ? :-) 


Hotel Phi Phi Island Village Beach Resort jest położony PRZEPIĘKNIE. Plaża długa i szeroka, nikt nikomu na głowie nie siedzi. Basen też spory, gdzie każdy gość może się ochłodzić. Do dyspozycji gości jest 156 pokoi, mieszka się w takich fajnych przytulnych domeczkach z tarasem.




Żyć nie umierać :-)  to oczywiście jeden z nielicznych momentów, kiedy leżę :-)






WITAMY W TAJLANDII :-)


Zaraz za hotelem, dosłownie za płotem znajduje się pasaż handlowy, no może przesadziłam z tą nazwą :-) , ale jest tam kilka knajpek z jedzeniem, barów,  małych sklepików spożywczych i miejsca turystyczne gdzie można wykupić wycieczki, no i oczywiście można skorzystać z masażu. Wszystko co na wakacjach jest potrzebne do życia.
Nam jedzenie najbardziej smakowało w Oasis Bar&Restaurant.

Singapore Sling ( jest mój ulubiony drink !! ) i Mojito

Springrollsy , mniami

Pad Thai, mniami

Zupka Tom Yum, mniami

Ryż w mleku kokosowym z mango, mniami



No ale nie przyjechałyśmy tutaj leżeć na hamaku i jeść !!
W pierwszy wieczór rezerwujemy wycieczkę na następny dzień w Knock Out Bar Phi Phi.
Można też tutaj oczywiście zjeść :-) , ale w Oasis jedzenie zdecydowanie najlepsze.


Na wycieczkę płyniemy z szefem Chetem, zaraz po śniadaniu. Płyniemy w dwie łódki, kameralnie, po kilka osób na łodzi, ludzie sympatyczni. W planach jest wizyta na Pi Leh Lagoon, Maya Bay, Monkey Beach , wizyta w Tonsai Bay, lunch, snoorkowanie.

No to w drogę !

 Przystanek pierwszy -  Pi Leh Lagoon



Widoczki przepiękne, woda cieplutka, popluskać się można :-)

Przystanek drugi - Maya Bay
Niestety Di Caprio już wyjechał, za to 1000 innych osób przyjechało :-)

Pogodę mamy taką sobie :-). Najbardziej fotogeniczne są jak zwykle longtaile



I skały :-)


Przystanek trzeci - snoorkowanie :-)
Nie są to Malediwy, nie są to Seszele, ale coś tam jest :-)





I jest ok !!

Przystanek czwarty - lunch w Pi Leh Lagoon
W towarzystwie pierwszej małpy :-)


 I w towarzystwie longtaili :-)


Przystanek piąty - Monkey Beach
Małpki po plaży biegają, ludzi zaczepiają. Ja z wody nie wychodzę, bo mnie takie bliskie spotkania nie interesują :-)



A Królowa Małp jest i tak tylko jedna :-)




Przystanek 6, wizyta w mieście Tonsai Bay.

Nie potrafię inaczej określić tego miejsca jak „pierdolnik”, ludzi tłum, oczywiście pełno sklepów, agencji turystycznych, straganów, jadłodajni i pijalni wszelkiej maści. Mieliśmy tutaj czas wolny niecałą godzinkę.
Jak dobrze, że my tu nie mieszkamy.







Z Phi Phi Island Village do Tonsai Bay, można dostać się na kilka sposobów:
1. Najwygodniej -  hotelowym longtailem z hotelowej plaży za 200 PHP.    Najdłuższa trasa, ale najbardziej popularna.
2. Sprytnie – z prywatnym przedsiębiorcą taksówkowym longtailem (cena do ustalenia na                    miejscu),     z   Loh Lana (500m z tyłu hotelu) do Loh Dalam. Trasa sporo krótsza niż w pkt.1
 3.Sportowo ahoj przygodowo – pieszo, przez las, pod górkę i z górki, mijając po drodze piękne punkty widokowe, widoki bezcenne. Trasa najkrótsza oczywiście, ale zajmuje najwięcej czasu. 


Wakacje, wakacjami, a pobiegać trzeba :-)

     Trochę gorąco i duszno, ale udało mi się przebiec niecałe 3 kilometry 

    Po porannej przebieżce i śniadanku, czas na spacerek :-) wyruszamy do Tonsai Bay. 
    Oczywiście pieszo :-)





     W drogę !!


     Maczety nie wzięłyśmy, ale jakoś udało się przejść. Droga jest spokojnie do przejścia, trochę błotka, trochę owadów, trochę gorąco, ale fajna przygoda :-)


   A warto się skrobać na górę w pocie czoła, bo widoczki są niczego sobie.




      Można też spotkać człowieka z liściem, podobno grasuje po wzgórzach tylko w listopadzie.


     Drugi punkt widokowy

     Warunki klimatyczne sprzyjające uprawom :-)

     Z górki na pazurki i jesteśmy na dole





     Po wspinaczce napoje izotoniczne wskazane :-)

     Na wyprawie do Tonsai Bay byłyśmy dwa razy, w tamtą stronę pieszo, z powrotem longtailem (raz z Chetem, z naszym Panem od wycieczki, drugi raz złapałyśmy longtaila na Loh Dalam i popłynęłyśmy na Loh Lana ( to ta krótsza droga wodą)

    Na Phi Phi Don spędziłyśmy 5 dni. Hotel zarezerwowany przez Tui.de, wersja BB i w zupełności to wystarczyło bo zjeść "na mieście" można smacznie i tanio. Zaopatrzenie w sklepach też wystarczające, piwko, cola, papieroski, woda, wszystko pod ręką.
     Zdecydowanie bardziej mi się podobało w i przy hotelu, bardziej spokojnie i kameralnie. W Tonsai Bay za dużo ludzi i za duży ruch jak dla mnie. Jedzenie też w Tonsai Bay było o wiele gorsze.
     Hotel Phi Phi Island Village super, bardzo polecam !!! Dodatkowy plus za przejażdżkę traktorem :-)

Tajlandia - Krabi







    







9 komentarzy:

  1. Super, że się wzięłaś za bloga :)Tytuł świetny! Hehe...teraz to już przepadłaś ;) Pisz, wklejaj zdjęcia bo masz się czym pochwalić, ja na pewno będę zaglądać. Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zameldowanko :) Jak będą armaty to będę śledzić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu ,jak blog o podróżach chętnie poczytam i ja ! A KL i Sin to moje krótkoterminowe marzenia !

    OdpowiedzUsuń
  4. Super...śledze i czytam i trzymam kciukaski)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha :) Zaczynasz świetnie, jak zwykle z jajem ;) Na pierwszym zdjęciu małpa...myślałam, że to szczur :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję ze wpadłam i oczywiście zostanę z Tobą i Twoimi wspomnieniami.:-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Obecna :)Z dobrym humorem o podróżach-Kienia z Tobą zawsze.Gratki


    OdpowiedzUsuń
  8. Obecna :)Z dobrym humorem o podróżach-Kienia z Tobą zawsze.Gratki

    OdpowiedzUsuń

WEJŚCIA