Do Krabi płyniemy z Phi Phi promem, podróż trwa jakieś dwie godziny. Siedzimy sobie oczywiście na dachu, bardzo przyjemnie się tak podróżuje.
Z portu do hotelu w Ao Nang jedziemy taksówką. Nasz hotel to Centara Anda Dhevi. Pokój z dostępem do basenu :-)
No to plum !
Na przeciwko hotelu mamy sklep 24h, nie uschniemy !!
On się Ciebie kłania !
Nie mówi się Ciebie tylko Tobie.
Mi ?
Nie mi tylko mnie !
No przecież mówiłam że Ciebie :-)
Wieczorkiem zwiedzamy. Ulice pełne ludzi, targowisko wszędzie, jadłodajni całe mnóstwo, trudno się na cokolwiek zdecydować.
Miejsca gdzie jadłyśmy, wszędzie było pysznie !!
Popołudniu na szybko zarezerwowałyśmy wycieczkę 4 islands, za posrednictwem Leszka, Polaka, który mieszka w Krabi
Rano przyjechano po nas do hotelu i zawieziono na miejsce zbiórki. Tam trzeba było troszkę poczekać, aż się ludzie zbiorą, bo łódź mieliśmy sporą. mniej więcej ok. 60 osób !! Plastikowe krzesełka ogrodowe przyśrubowane do pokładu, siedziało się w rzędach jak w kinie. Niezły folklor.
Z wrażenia, aż zapomniałam zrobić temu zdjęcie :-)
Przystanek pierwszy - Riley / Phranang Cave
Widoki cudne
Ale ludzi też niezły tłumek
Pielgrzymka do jaskini
Spędzamy tak ok. 40 minut, wsiadanie i wysiadanie z łodzi 60 osób też sporo czasu zajmuje.
Przystanek drugi - Chicken Island i snoorkowanie
Co tam się działo... Wyobraźcie sobie jak 60 osób pobiera sprzęt ( rurki, płetwy, kapoki) od zawiadowcy łódki i potem usiłuje w tym sprzęcie zejść po drabince do wody. My mamy własny sprzęt, więc szybko boczkiem boczkiem udaje nam się wskoczyć do wody. Woda okazuje się mętna, wzburzona przez łódki i ilość znajdujących się tutaj ludzi; rybek jak na lekarstwo, rafa też w fatalnym stanie. No nie jest to chyba miejsce do snoorkowania takiego o jakim myślałam. Nie pozostaje nic innego jak podziwiać wyczyny innych towarzyszy wycieczki w wodzie :-)
Przystanek trzeci - Tup Island z Lunchem.
Co tam się działo ... Przypłynęły chyba wszystkie łodzie z okolicy, zagęszczenie ludności na 1m2 chyba największe w całej Tajlandii. Każdy próbował znaleźć jakiś mały skrawek ziemi dla siebie, żeby przycupnąć i zjeść lunch w "spokoju".
Zajęcia w podgrupach
Widoki z ręcznika
9-tka to nasza krypa :-)
Gramolimy się wszyscy znowu na łódkę i płyniemy dalej.
Przystanek czwarty - Poda
Co tam się działo ... hehe. No tym razem tak nie było. Na Podzie można powiedzieć było pusto. Fakt, wyspa jest dużo większa od poprzednich, więc całe towarzystwo rozeszło się gdzieś po plaży :-)
Mamy tutaj do dyspozycji godzinkę, więc można się po wyspie poszwędać.
I tym optymistycznym akcentem kończymy tą "objazdówkę" . Wnioski - następnym razem trzeba się lepiej dogadać przed wycieczką, wybrać mniejszą grupę wycieczkową, mniejszą łódź i zdecydowanie miejsca mniej turystyczne. Po naszej wycieczce, pozostał niedosyt, po prostu wszędzie były tłumy ludzi, wielkość naszej grupy spowodowała też, że większość czasu spędzaliśmy na wsiadaniu i wysiadaniu :-)
Wieczorkiem udajemy się na ostatni spacerek po Ao Nang.
Dobranoc, Krabi. Dobranoc, Tajlandio. Rano zamówionym wcześniej transportem hotelowym pojedziemy na lotnisko i polecimy do Singapuru :-)
W Krabi spędziłyśmy raptem 2 dni, więc niewiele. Była to wizyta ekspresowa, ale nie wiem czy jeszcze kiedyś będę chciała tu przyjechać. Jak dla mnie za duży spęd ludzi, chyba nie jest to miejsce dla mnie.
Generalnie Tajlandia nie wywarła na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Fakt jest stosunkowo tanio, jedzenie jest przepyszne, poruszanie między wyspami jest bezproblemowe. Ale może czasem warto wydać nieco więcej pieniędzy, zjeść tosta z serem albo pasztetem i zobaczyć mniej zaludnione i piękniejsze miejsce.
Może jeszcze kiedyś wrócę do Tajlandii i może wtedy zrobi na mnie lepsze wrażenie. Nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejna podróż.
Tam jeszcze nie byłam :) Ale masz rację - te tłumy psują wszystko! Tłumy /w tym my/ ;) Coraz mniej takich pustych miejsc...niestety
OdpowiedzUsuńsami ten tłum robimy :-)
Usuń