Głównym celem naszego dwudniowego pobytu w Brisbane były odwiedziny w Lone Pine Koala Sanctuary .
Koale i kangury zaliczone i zobaczone, więc można było też poszwędać się po mieście. To jedna z moich bardziej ulubionych form zwiedzania. Bez konkretnego celu, czasem w lewo, czasem w prawo, a czasem w kółko. Lubię po prostu pochodzić po mieście, gdzie nogi poniosą.
Brisbane jest stolicą stanu Queensland, położone jest nad Oceanem Spokojnym i jest trzecim co do wielkości miastem Australii. Co od razu przykuło moją uwagę w Brisbane ? Ja nie miałam pojęcia, że Australia jest taka pagórkowata. Żeby przejść kilkaset metrów trzeba pokonać kilka górek. Nie miałam o tym pojęcia, myślałam, że miasta Australii są płaskie jak stół.
Brisbane przywitało nas kwitnącymi na fioletowo drzewami dżakarandy. Drzewa te rosną wszędzie, co powoduje, że poczułam się tak jakoś wiosennie i lekko.
Widziałam też w Brisbane sporo kościołów różnych wyznać. Najbardziej podobała mi się Katedra Saint John's znajdująca się nieopodal naszego hotelu przy Cathedral Square.
A przy Katedrze mieszkają Jaś i Małgosia :-)
Ruchu na skrzyżowaniu pilnuje ten Pan :-)
Central Station - Dworzec z którego można w łatwy sposób dojechać na lotnisko.
28 października odbywała się parada Freedom of Entry to the City of Brisbane. Konie, ludzie i czołgi były w gotowości.
Niebo nad Ratuszem też się pięknie w błękit przystroiło.
Nie wiem co to jest, nie znam się na tym, ale to chyba jakieś szafy z prądem. Po co mają szpecić miasto, skoro można je fajnie przyozdobić.
Brisbane spodobało mi się, mogłabym tam zamieszkać, ale to jeszcze było przed wizytą w Sydney :-)
Story Bridge, to zabytkowy stalowy most wspornikowy. Można po nim jeździć samochodem i rowerem, można też po nim chodzić.
Story Bridge to najdłuższy wspornikowy most w Australii, ma 777 metrów długości.
Z mostu widać fajnie panoramę miasta.
Mostem przechodzimy na drugą stronę rzeki, żeby podziwiać Brisbane po zmroku.
Wieczorem miasto robi wrażenie, oświetlone budynki dumnie pozują do zdjęć.
Ale za dnia też jest pięknie, zwłaszcza w malowniczej dzielnicy Spring Hill.
A kto by nie chciał zamieszkać w takim domku ? :-)
Brisbane, to był nasz pierwszy przystanek w Australii i będą zawsze miło wspominać to miasto.
Więcej o Australii tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz