Po spędzeniu 2 dni na łódce na Wielkiej Rafie Koralowej przyszedł czas na pożegnanie z Cairns. Kolejnym naszym dłuższym przystankiem jest Magnetic Island. Pomysłów na dotarcie na tą wyspę było kilka, ale stanęło na tym, że wynajmiemy samochód.
I tak sobie pojedziemy, a po drodze może jeszcze coś zobaczymy. Podróż była podzielona na dwa etapy Cairns - Mission Beach (140km) i Mission Beach - Townsville (240 km), z noclegiem przy Mission Beach.
Po Australii jeździmy lewą stroną. Ćwiczyłam już to kilka miesięcy wcześniej na Seszelach, więc jestem doświadczonym lewostronnym kierowcą :-) . No ale Australia to nie Seszele, tu są porządne drogi i można rozwijać zupełnie inne prędkości. Samochód był już wcześniej zarezerwowany w Avisie, z pełnym ubezpieczeniem, żeby nie było przykrych niespodzianek, po co się stresować na wakacjach.
No to w drogę !!!
Będziemy jechać trasą Great Green Way wzdłuż drogi Bruce Highway, ciągnącej się od Cairns do Towsnville. Po drodze jest sporo atrakcji turystycznych i przyrodniczych.
Cairns leży nad morzem, ale nie ma tutaj plaży. Skoro nie ma plaży, a kąpać się każdy lubi, jest oczywiście basen ogólnodostępny dla wszystkich. Fajne miejsce w mieście, gdzie można się popluskać w upalne dni.
Rano jeszcze udało nam się zaliczyć szybki spacerek po mieście.
Bardzo podobała mi się ta podróż samochodem, droga prosta, można jechać przed siebie setki, czy nawet tysiące kilometrów. Wszystkie atrakcje po drodze są bardzo dobrze oznakowane.
Docieramy do naszego pierwszego postoju BABINDA BOULDERS, są to ogromne granitowe głazy wzdłuż Babinda Creek. Przy każdej atrakcji turystycznej jest oczywiście parking, kibelek i wyznaczone miejsca na piknik. Australia jest fantastyczna pod tym względem.
Babinda Boulders, to popularne miejsce do pływania i pikników w tropikalnym lesie deszczowym u podnóża Bartle Frere, najwyższej góry Queensland (1622m.)
Można tutaj zrobić sobie 2 km. spacer z 3 punktami widokowymi (Devils Pool Walk)
Legenda głosi, że dawno temu żyło tutaj plemię Yidinji. Postanowiono, że piękna i młoda kobieta Oolana i bardzo stary szanowany członek plemienia Waroonoo zostaną małżeństwem. Jak postanowiono, tak się stało. Jakiś czas później przez dolinę przeszło wędrujące plemię, którego członkiem był przystojny i młody człowiek Dyga.
Mamy, więc młodą i piękną Oolanę i młodego i przystojnego Dygę, no to już wiadomo co się stało. Młodzi, zakochali się w sobie, ale że było to wbrew woli plemion postanowili uciec. Oba plemiona wyruszyły na poszukiwanie młodych kochanków.
Znaleźli ich właśnie w tym miejscu, w Babinda Boulders. Dyga został pochwycony i zmuszony do opuszczenia ukochanej. Plemię Oolany próbowało ją zmusić do powrotu do plemienia. Ooalana jednak rzuciła się z płaczem do wód potoku, chciała by Dyga wrócił i ją uratował, ale on już był daleko i nic nie słyszał.
W chwili gdy Oolana skoczyła w wodę ziemia się zatrzęsła, a ogromne głazy zostały rozrzucone w okolicy. Oolana zniknęła w tych głazach, wydawało się, że stała się częścią kamienia.
Krąży legenda, że do dziś jej duch żyje w tym miejscu i wędrowni podróżni powinni uważać, by na nią nie trafić, bo ona cały czas szuka swojego kochanka ...
Widoki w Babinda Boulders były zachwycające, wielkie głazy robiły duże wrażenie.
Oolany nie było jednak ani słychać ani widać.
Kolejnym przystankiem jest Bramston Beach, na którą zjeżdżamy dosyć spontanicznie, no bo chcemy w końcu zobaczyć jakąś australijską plażę, może nawet się wykąpiemy.
Plaża nie zrobiła na nas jakiegoś szczególnego wrażenia, piasek jakiś taki brązowy, no ale co plaża, to plaża.
Rezygnujemy z kąpieli !!!!!!
Next Stop - Josephine Falls.
Wodospady są zaliczane do jednych z najpiękniejszych w Północnym Queensland, były wykorzystywane w wielu reklamach telewizyjnych.
Można się tutaj wykąpać w krystalicznej wodzie i odpocząć na łonie natury.
My czasu na odpoczynek nie mamy, bo jedziemy dalej.
Kolejny punkt wycieczki, to Flying Fish Point w miejscowości Innisfail.
Żadnych latających ryb nie było, ale miejsce całkiem przyjemne.
Tych miejsc z atrakcjami po drodze jest oczywiście dużo więcej, ale urlopu by nam nie starczyło, żeby wszędzie się zatrzymać. Tym bardziej, że przed nami przerwa na nocleg w Mission Beach i zasłużone australijskie piwko dla kierowcy :-) .
Mission Beach o wschodzie Słońca wygląda tak.
Przepiękne okoliczności przyrody, a gdy Słońce już troszkę wyjdzie bardziej jest jeszcze piękniej.
Po śniadaniu pakujemy się do naszego samochodziku i jeszcze odwiedzamy dwie pobliskie plaże Wongaling Beach i South Mission Beach.
Po drodze mamy miasto Tully, w przewodniku Lonely Planet jest napisane, że stoi tutaj wielki złoty kalosz. No to jedziemy szukać kalosza. Nie sposób go ominąć, bo stoi zaraz przy wjeździe do miasta.
But jest wysokości 7,9 metra, co stanowi rekordowy roczny opad wynoszący 7900 mm w 1950 roku. I od tamtego roku Tully jest najbardziej mokrym miastem Australii. Golden Gumboot jest wykonany w włókna szklanego. Wewnątrz kalosza znajdują się spiralne schody, które prowadzą do platformy widokowej na górze. Z platformy roztacza się widok na okolicę i cukrownię. Subway wiedział, gdzie postawić reklamę :-) .
Motyw kalosza jest w Tully dosyć modny.
Jedziemy dalej przez przepiękną Australię i zatrzymujemy się na chwilkę w mieście Cardwell.
Do takich widoków trzeba się chyba zacząć przyzwyczajać. Na szczęście żadnego biegającego przy plaży krokodyla nie widziałam. Szczerze powiedziawszy nie wiem jak miałabym się zachować, uciekać, czy posypać się przyprawami ?
Punkt widokowy na Hinchinbrook Island.
W ostatniej chwili go zauważyłam, musiałam ostro przyhamować, żeby tam zjechać :-) .
Ale widok był tego wart.
Później było już Townsville, skąd promem popłyniemy na Magnetic Island, odwiedzić koale. Nareszcie !!!
Wiecej o Australii tutaj
Cairns - Brama do Wielkiej Rafy Koralowej
Brisbane - City
Brisbane - Koala Lone Pine Sanctuary
Australia 2017
I tak sobie pojedziemy, a po drodze może jeszcze coś zobaczymy. Podróż była podzielona na dwa etapy Cairns - Mission Beach (140km) i Mission Beach - Townsville (240 km), z noclegiem przy Mission Beach.
Po Australii jeździmy lewą stroną. Ćwiczyłam już to kilka miesięcy wcześniej na Seszelach, więc jestem doświadczonym lewostronnym kierowcą :-) . No ale Australia to nie Seszele, tu są porządne drogi i można rozwijać zupełnie inne prędkości. Samochód był już wcześniej zarezerwowany w Avisie, z pełnym ubezpieczeniem, żeby nie było przykrych niespodzianek, po co się stresować na wakacjach.
No to w drogę !!!
Będziemy jechać trasą Great Green Way wzdłuż drogi Bruce Highway, ciągnącej się od Cairns do Towsnville. Po drodze jest sporo atrakcji turystycznych i przyrodniczych.
Cairns leży nad morzem, ale nie ma tutaj plaży. Skoro nie ma plaży, a kąpać się każdy lubi, jest oczywiście basen ogólnodostępny dla wszystkich. Fajne miejsce w mieście, gdzie można się popluskać w upalne dni.
Rano jeszcze udało nam się zaliczyć szybki spacerek po mieście.
Bardzo podobała mi się ta podróż samochodem, droga prosta, można jechać przed siebie setki, czy nawet tysiące kilometrów. Wszystkie atrakcje po drodze są bardzo dobrze oznakowane.
Docieramy do naszego pierwszego postoju BABINDA BOULDERS, są to ogromne granitowe głazy wzdłuż Babinda Creek. Przy każdej atrakcji turystycznej jest oczywiście parking, kibelek i wyznaczone miejsca na piknik. Australia jest fantastyczna pod tym względem.
Babinda Boulders, to popularne miejsce do pływania i pikników w tropikalnym lesie deszczowym u podnóża Bartle Frere, najwyższej góry Queensland (1622m.)
Można tutaj zrobić sobie 2 km. spacer z 3 punktami widokowymi (Devils Pool Walk)
Legenda głosi, że dawno temu żyło tutaj plemię Yidinji. Postanowiono, że piękna i młoda kobieta Oolana i bardzo stary szanowany członek plemienia Waroonoo zostaną małżeństwem. Jak postanowiono, tak się stało. Jakiś czas później przez dolinę przeszło wędrujące plemię, którego członkiem był przystojny i młody człowiek Dyga.
Mamy, więc młodą i piękną Oolanę i młodego i przystojnego Dygę, no to już wiadomo co się stało. Młodzi, zakochali się w sobie, ale że było to wbrew woli plemion postanowili uciec. Oba plemiona wyruszyły na poszukiwanie młodych kochanków.
Znaleźli ich właśnie w tym miejscu, w Babinda Boulders. Dyga został pochwycony i zmuszony do opuszczenia ukochanej. Plemię Oolany próbowało ją zmusić do powrotu do plemienia. Ooalana jednak rzuciła się z płaczem do wód potoku, chciała by Dyga wrócił i ją uratował, ale on już był daleko i nic nie słyszał.
W chwili gdy Oolana skoczyła w wodę ziemia się zatrzęsła, a ogromne głazy zostały rozrzucone w okolicy. Oolana zniknęła w tych głazach, wydawało się, że stała się częścią kamienia.
Krąży legenda, że do dziś jej duch żyje w tym miejscu i wędrowni podróżni powinni uważać, by na nią nie trafić, bo ona cały czas szuka swojego kochanka ...
Widoki w Babinda Boulders były zachwycające, wielkie głazy robiły duże wrażenie.
Oolany nie było jednak ani słychać ani widać.
Kolejnym przystankiem jest Bramston Beach, na którą zjeżdżamy dosyć spontanicznie, no bo chcemy w końcu zobaczyć jakąś australijską plażę, może nawet się wykąpiemy.
Plaża nie zrobiła na nas jakiegoś szczególnego wrażenia, piasek jakiś taki brązowy, no ale co plaża, to plaża.
Rezygnujemy z kąpieli !!!!!!
Next Stop - Josephine Falls.
Wodospady są zaliczane do jednych z najpiękniejszych w Północnym Queensland, były wykorzystywane w wielu reklamach telewizyjnych.
Można się tutaj wykąpać w krystalicznej wodzie i odpocząć na łonie natury.
My czasu na odpoczynek nie mamy, bo jedziemy dalej.
Kolejny punkt wycieczki, to Flying Fish Point w miejscowości Innisfail.
Żadnych latających ryb nie było, ale miejsce całkiem przyjemne.
Tych miejsc z atrakcjami po drodze jest oczywiście dużo więcej, ale urlopu by nam nie starczyło, żeby wszędzie się zatrzymać. Tym bardziej, że przed nami przerwa na nocleg w Mission Beach i zasłużone australijskie piwko dla kierowcy :-) .
Mission Beach o wschodzie Słońca wygląda tak.
Przepiękne okoliczności przyrody, a gdy Słońce już troszkę wyjdzie bardziej jest jeszcze piękniej.
Po śniadaniu pakujemy się do naszego samochodziku i jeszcze odwiedzamy dwie pobliskie plaże Wongaling Beach i South Mission Beach.
Po drodze mamy miasto Tully, w przewodniku Lonely Planet jest napisane, że stoi tutaj wielki złoty kalosz. No to jedziemy szukać kalosza. Nie sposób go ominąć, bo stoi zaraz przy wjeździe do miasta.
But jest wysokości 7,9 metra, co stanowi rekordowy roczny opad wynoszący 7900 mm w 1950 roku. I od tamtego roku Tully jest najbardziej mokrym miastem Australii. Golden Gumboot jest wykonany w włókna szklanego. Wewnątrz kalosza znajdują się spiralne schody, które prowadzą do platformy widokowej na górze. Z platformy roztacza się widok na okolicę i cukrownię. Subway wiedział, gdzie postawić reklamę :-) .
Motyw kalosza jest w Tully dosyć modny.
Jedziemy dalej przez przepiękną Australię i zatrzymujemy się na chwilkę w mieście Cardwell.
Do takich widoków trzeba się chyba zacząć przyzwyczajać. Na szczęście żadnego biegającego przy plaży krokodyla nie widziałam. Szczerze powiedziawszy nie wiem jak miałabym się zachować, uciekać, czy posypać się przyprawami ?
Punkt widokowy na Hinchinbrook Island.
W ostatniej chwili go zauważyłam, musiałam ostro przyhamować, żeby tam zjechać :-) .
Ale widok był tego wart.
Później było już Townsville, skąd promem popłyniemy na Magnetic Island, odwiedzić koale. Nareszcie !!!
Wiecej o Australii tutaj
Cairns - Brama do Wielkiej Rafy Koralowej
Brisbane - City
Brisbane - Koala Lone Pine Sanctuary
Australia 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz